Dwa Spojrzenia - Johann Georg Pinsel, nieodkryty geniusz na rubieżach Europy (cz. 1)
Czyli mało znany nie oznacza mało zdolny
W tym tygodniu nasze Dwa Spojrzenia będą nieco inne. Po pierwsze, postanowiłyśmy podzielić je na dwie części - tekst mamy znajduje się poniżej, a przemyślenia Ani zostaną wstawione jutro. Powód jest dość prosty - jak szybko Państwo zobaczą, pierwsza część jest sama w sobie dość mięsista.
Po drugie, troszkę zmieniłyśmy koncept. Pinsla kochamy (a raczej mama kocha), więc nie mogłyśmy się powstrzymać i napisałyśmy na temat, nie jednej, a dwóch prac. Dzisiaj przeczytacie o Samsonie, a jutro o Abrahamie.
No to zaczynamy!

We wsi Hodowica, ok. dwadzieścia kilometrów od Lwowa, wybitny architekt Bernard Meretyn wzniósł świątynię, do której ołtarz wykonał wraz z uczniami – mistrz Johann Georg Pinsel. Wnętrze kościoła parafialnego w Hodowicy z widokiem na ołtarz główny z widocznymi rzeźbami Pinsla, znamy z fotografii sprzed 1939 roku. Zdjęcia współczesne z 2022 roku, wykonane na potrzeby zorganizowanej w 2023 roku wystawy w Zamku Królewskim na Wawelu – „Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa”, pokazują już tylko pozostałości budowli. Na szczęście, na pocz. l. 60 XX wieku, cudem udało się uratować przed porąbaniem i spaleniem, największą grupę prac artysty z tej właśnie świątyni pw. Wszystkich Świętych. To one wywierają na mnie największe wrażenie i są kwintesencją talentu, i osiągniętego szczytu możliwości artystycznych Pinsla. Po wystawie, oprócz wrażeń i emocji, pozostał starannie wydany katalog z aktualnym stanem wiedzy na temat twórczości artysty.
Do Johanna Georga Pinsla, wróciłam z okazji wspomnianej wystawy w Zamku Królewskim na Wawelu. Jest on najwybitniejszym rzeźbiarzem działającym w Rzeczypospolitej okresu późnego baroku i uważany za wirtuoza, i intelektualistę. Artysta, który nie poprzestawał na raz odnalezionej formie artystycznego wyrazu, lecz stale poszukiwał nowej drogi i nowych rozwiązań. Jego talent konsekwentnie się rozwijał i szkoda, że zmarł tak wcześnie, nie mając nawet 40 lat, a mógł tyle jeszcze zdziałać… Tylko odległe od centrów ówczesnej europejskiej sztuki miejsce – Ziemia Lwowska – sprawiło, że artysta musiał długo czekać na swoją zasłużoną obecność na Parnasie.
O samym Pinslu wiemy niewiele. Pojawił się w źródłach po raz pierwszy 13 maja 1751 roku z okazji swojego ślubu - jako altaris sculptor. Ponieważ zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami miejskimi i cechowymi, zawarcie małżeństwa było warunkiem uzyskania praw mistrzowskich i otwarcia warsztatu, młody człowiek świadomie pojął za żonę wdowę Mariannę Elżbietę Kieytową, aby być „już na swoim”. Uważa się, że miał wtedy ok. 30 lat. Pinsel był artystą uzdolnionym, obrotnym, z „parciem” na sukces, musiał mieć już duże doświadczenie, które pozwoliło mu, po ułożeniu sobie życia prywatnego, na natychmiastowe podjęcie pracy nad pojawiającymi się poważnymi zleceniami artystycznymi. Najbardziej płodny okres w życiu artysty to tylko ostatnie 10 lat, aż do śmierci na pocz. 1762 roku.
Chcąc uzyskać sukces na polu sztuki, nieznany szerzej rzeźbiarz powinien mieć dużo szczęścia, tzn., znać odpowiednie osoby i znaleźć się w odpowiednim czasie, i w odpowiednim miejscu. Odpowiednią osobą jest możny i wpływowy mecenas, miejsce i czas - to niezamężna córka mistrza, lub wdowa po nim, dziedzicząca warsztat. Okazją jest wolna koncesja i zgoda na jej wykup. Zdaje się, że Pinsel miał w swoim życiu sporo szczęścia.
Pochodzenie artysty jest nam nieznane i nie wiemy skąd przywędrował do Buczacza na Ziemi Lwowskiej, który był jego miejscem do życia. Pracował dla magnata - starosty kaniowskiego Mikołaja Bazylego Potockiego, fundatora licznych kościołów. Zachowały się w dokumentach informacje o zleceniach na ołtarze do świątyń we Lwowie, Monasterzyskach k/Buczacza, dla kościołów w Hodowicy i Horodence. Oprócz prac snycerskich pozostały także te w kamieniu, od których zresztą, rozpoczął rzeźbiarz swoją działalność na Rusi.
Nazwisko – Pinsel - jest niemieckie, więc pewnie przybył na Ruś z zachodu. Historycy sztuki dyskutują – z Niemiec, Czech, Austrii albo ze Śląska? Nazwisko Pinsel - po niemiecku „pędzel”, sugeruje, że snycerz odziedziczył artystyczny zawód po przodkach, co było częstą praktyką od średniowiecza.


Świątynia w Hodowicy została zaprojektowana przez Bernarda Meretyna – lwowskiego architekta, wybitnego przedstawiciela rokoka. Do ołtarza głównego w kościele, Pinsel w drewnie wyrzeźbił siedem ponadnaturalnej wielkości złoconych figur o naturalnej karnacji nagich fragmentów ciała. Na górze ołtarza – wierzchołku kompozycyjnego trójkąta – umieszczono krucyfiks z postacią Chrystusa i unoszącą się nad Jego głową Gołębicą Ducha Świętego, niżej znajdują się dwa klęczące „osuwające” się Anioły, które mają rozpostarte skrzydła, jeszcze niżej, po obu stronach ołtarza, na wspartych rocaille’ami konsolach, stoją – Matka Boska Bolesna ocierająca łzy i Święty Jan. Na dole, w narożach prezbiterium, umieszczono dwa - prawie 2-metrowe - postumenty, zakończone konsolami dekorowanymi „spływającym” rocaille’owym ornamentem. Na tym po lewej - znajduje się Ofiara Abrahama, po prawej - widzimy Samsona rozdzierającego paszczę lwa. Stojące na wysokiej podstawie skomplikowane kompozycyjnie grupy postaci, ustawione zostały w ten sposób, aby móc oglądać je z ukosa i z dołu.


Rzeźba, która wywiera na mnie wyjątkowe wrażenie, jest tą, wymienioną przeze mnie na końcu. Postać Samsona ze starotestamentowej Księgi Sędziów, ukazana została w momencie jego walki z lwem. Sędziego pokazano w pozycji mocno nachylonej do przodu, niemal w przyklęku. Siłując się z leżącym na grzbiecie zwierzem, próbuje docisnąć go prawym kolanem do podłoża, w próbie jego unieruchomienia. Lewa noga głęboko odsunięta dla równowagi w bok i tył równocześnie, krzyżuje się z konwulsyjnie wyprężoną łapą lwa. Patrząc na wprost i oglądając silnego mężczyznę w walce, widzimy, jak potężne siły działają na ciało. Naprężony tors przechylony lekko w lewo, z cofniętym ramieniem i mocno wychylonym łokciem, wpuszcza przestrzeń do kompozycji. Siłacz, prawą dłonią unieruchomił górną część pyska lwa trzymając go mocno za nos. Lewe ramię wysunięte do przody, w mocnym uchwycie dłoni ciągnie w dół paszczę, chcąc ją rozerwać. Barki, z ilością napiętych mięśni większą niż normalny mężczyzna ich posiada, są naprężone i wibrują mocą. W prawą stronę odwrócona jest głowa osadzona na szyi pogrubionej węzłami ścięgien. Malarsko potraktowane rozwichrzone włosy ze sterczącym czubem, opadają w nieładzie na czoło i policzki, skręcając się na końcach w „korkociągowe” loki. Twarz ma wydatne, ostre i surowe rysy. Dominuje krogulczy, duży nos z garbkiem. Nad nim jest mocno wyprofilowana fałda czoła i zmarszczone, uniesione brwi. Wyrazu dodaje wydatny, wysunięty podbródek i wpółotwarte od wysiłku usta z widocznymi zębami. Ostry wzrok podkreślają mocno wcięte powieki i uniesione oczy.

Kiedy wykonujemy ciężką pracę fizyczną ponad siły i wydaje się, że nie damy już rady, nie jesteśmy w stanie wydatkować więcej mocy i z ostatnim głośnym wdechem, i jękiem, z uniesieniem, w sposób bolesny, w ostatnim zrywie napiętych mięśni próbujemy osiągnąć cel – możemy mieć taki wyraz twarzy i pozornie nienaturalne ułożenie ciała. To wtedy, przekraczając możliwości organizmu wypowiadamy słynną frazę – „to było niemożliwe”!
Lew leży już na plecach, ale nadal jest niebezpieczny i wcale nie wygląda na „większego psa” - jak niektórzy mówią, tylko walczącą bestię. Mocarne łapy zakończone są wyprężonymi pazurami, zęby ma ostre i wije się wśród nich jęzor, a ogon uderza jak bicz. Stwór może być kudłaty i mieć falującą sierść przypominającą rokokowe „stylizowane płomienie”, lecz walczy o życie i jest nieprzewidywalny. Przypomina mi mocno kunsztowny wizerunek chińskiego lwa z płaskim pyskiem i falistą grzywą, i sierścią, lub fantastycznego smoka z chinoiserie.
Ścierają się dwie siły – człowieka (z góry w dół), który rozrywa pysk lwa i chce przydusić go do ziemi oraz chcące uwolnić się z rąk siłacza zwierzę (z dołu do góry). Który to moment walki Samsona? To ostateczny zryw i zwycięstwo Sędziego i słabnącego w końcu lwa, który przegrywa.
Starotestamentowa postać ubrana jest w szatę, która tak naprawdę jest przerzuconym przez prawe ramię fałdzistym zawojem spiętym na lewym biodrze. Mocne, opadające z umięśnionego barku fałdy tkaniny, owijają się na lewym udzie i pod wpływem wysiłku, i ruchu ciała, kłębią się w kroku.
Złocenia ciała lwa i jego pozwijanej sierści, płynnie łączą się ze złoceniami szaty, mimo że sposób jej opracowania jest inny. Wszystko „unosi” się lub „opada”, jest w „ruchu”, migoce nam przed oczami. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się, oddzielamy z tej stylizowanej formy – futro, pysk lwa, zęby, łapy, pazury, ogon i zwijającą się tkaninę poniżej bioder Samsona.
Paradoksalnie, wśród „poruszających” się elementów, naprężone, żylaste i mocne ciało mocarza, wydaje się w jakiś sposób statyczne. Jakby ostateczny, skrajny wysiłek mężczyzny, unieruchomił jego postać.
Wiemy, że pierwotnie Sędzia ubrany był tylko w przepaskę biodrową, która z tyłu rozwijała się w podmuchu jak unoszący się złoty ogon. To musiał być widok – prawie nagi walczący człowiek i kłębiąca się furia leżącej bestii. Chociaż ciało wydaje się być „wydestylowane” z jakiejkolwiek miękkości i ziemskości, i widać cieniste wgłębienia, i wystające gruzły mięśni, żył i ścięgien, to moc Samsona jest nieustraszona i niewzruszona jak skała.
Pinsel obserwował naturę i efekty tych obserwacji są widoczne w pracy – wygląd człowieka w sytuacji ekstremalnej. Jednak w tej scenie widoczne jest odejście od ścisłej obserwacji natury, ponieważ głównym celem było wyrażenie skrajnych emocji, ukazanie najdynamiczniejszego momentu przedstawienia, uzyskanie maksymalnie dekoracyjnej formy kompozycji, która staje się momentami wręcz abstrakcyjna.
Aby wzmocnić wrażenie ruchu (pozornie rzeczywistego, ale bardziej mistycznego), nastąpiło rozluźnienie związku między anatomią człowieka i jego ruchem, a okrywającą go szatą. W rzeczywistej walce, zdecydowanie przeszkadzałaby zsuwająca się draperia i kłębiąca się masa tkaniny między nogami. Bardziej naturalna była wyrzeźbiona razem z postacią - przepaska biodrowa, której ułożenie nie przeszkadzało w działaniu. Pokryty złotem (na bolus/pulment – wykończeniowa warstewka zaprawy pod polerowane złocenia płatkowe), fałdzisty płat okrywającej Samsona tkaniny, został dodany później. Wykonał go Pinsel z płótna lnianego utwardzonego zaprawą gipsowo-klejową, a następnie udrapowanego na rzeźbie.
Ciało człowieka uzyskało swój „naturalny” wygląd dzięki polichromii naśladującej koloryt skóry. Akt męski o naturalnej karnacji, bez dodanej draperii, musiał wyglądać spektakularnie – masa wklęsło-wypukłych, ekspresyjnie potraktowanych mięśni i ścięgien, ostro zarysowane kości rąk i nóg, surowa ascetyczna twarz, wygięcia naprężonej sylwetki. Z draperią jest bardziej dostojnie, dekoracyjnie i klasycznie oraz spójnie kompozycyjnie. Przedstawienie jest bardziej mistyczne, a zdecydowanie mniej „ziemskie”.
Objawił się nam dojrzały styl Pinsla, którego cechy najpełniej widać w ołtarzu z Hodowicy. Jest on drapieżny, nazywany kubizującym, o ostro i głęboko potraktowanych załamaniach tkaniny określanych jako pogięta, czy raczej „połamana”, blacha. Krawędzie pozłoconego okrycia, wyglądają jak smugi światła na cieniach wciętych fałd. Ciało pozbawione jest ziemskiej miękkości i przypomina te anachoretów umartwiających się na pustyni i mających wizje. O ile potraktowanie postaci lwa i szaty Samsona, dają efekt ruchu, to ciało mocarza, dzięki opracowaniu jego powierzchni w widoczny dla nas sposób, drży od wewnętrznej, skupionej, wręcz skondensowanej mocy. Na twarzy oprócz wysiłku widać głębokie uduchowienie.
Ten sposób wypowiedzi artystycznej Johanna Georga Pinsla, stanowi differentia speciffica jego stylu.
Zwiedzając muzea i oglądając znajdujące się w nich malarstwo, rzeźby, ołtarze i inne eksponaty, często narzekamy, że nie rozumiemy kontekstu historyczno-kulturowego. Mamy świadomość, że obiekty zostały przeniesione z pierwotnych miejsc lub uratowane przed zniszczeniem, albo po prostu - kupione. Nie widzimy właściwego, pierwszego miejsca ich umieszczenia, nie wiemy, co było obok, jak wyglądała przestrzeń otaczająca dzieło. Brakuje nam wiedzy o fundatorach, o ideach leżących u podstaw powstania pracy, tych wszystkich tajemnych informacji, które pozwalają zrozumieć nie tylko kto wykonał pracę i kiedy, ale również: w jakim celu, dlaczego taki temat i w takim ujęciu, format i wielkość dzieła dopasowana do…, dlaczego taka technika, jaka kwota pojawia się w rachunkach, a nawet, jak wyglądał transport do miejsca przeznaczenia. Do najważniejszych pytań należy to o wpływie epoki, tradycji, obyczajów, kultury, polityki, stanu wiedzy i świadomości społecznej, dojrzałości społeczeństwa i jego otwartości na nowinki – na efekt ostateczny wyglądu dzieła sztuki.
Wiem, zabrzmi to teraz obrazoburczo, ale prace Pinsla na wystawie wawelskiej, umieszczone na poziomie wzroku zwiedzających na jednolitym granatowym tle, zostały przecież wyrwane z kontekstu. Nie ma już kościoła w Hodowicy – zostały ruiny. Na ścianie muzeum, aby ułatwić nam odbiór rzeźb i usytuowanie ich w kontekście, powieszono duże zdjęcia wnętrza kościoła sprzed II wojny światowej, również zdjęcie zrujnowanej świątyni dawało widzom wgląd w miejsce, gdzie znajdował się główny ołtarz. Wprawdzie fotografie są czarno-białe, ale doskonale widzimy realizację idei Gesamtkunstwerk sztuki barokowej – syntezę wielu form sztuki w jedno spójne dzieło. W harmonijnym połączeniu architektury, rzeźby i malarstwa osiągnięto duchową i formalną jedność sztuki. To zasmucające, że budowla i wnętrze nie przetrwało kataklizmów dziejowych, nie uratowano malowanych ołtarzy, malowideł na sklepieniach, wspaniałej iluzjonistycznej kopuły na przecięciu naw, wyposażenia – olbrzymia strata. Uratowane cudem rzeźby Pinsla znajdują się w Lwowskiej Galerii Sztuki.
W realizacji idei syntezy wielu form sztuki, pojawia się rodzaj „walki” artystycznej między twórcami i umieszczanymi w kościołach dziełami – ważne jest w jakim miejscu praca się znajduje, jakie ma towarzystwo, jak jest oświetlona, jak może artystycznie się wyróżnić. W tym dekoracyjnym pudełku, jakim był barokowy kościół, trudno było na dłużej skupić uwagę na konkretnej pracy. Na wystawie mamy efekt wyabstrahowania dzieła poza jego środowisko naturalne. Prace nie muszą konkurować ze sobą i wspólnie „opowiadać” określonych treści. Można się w pełni skupić na samym artyście, z bliska obserwować tajemnice warsztatu twórcy, wychwycić wreszcie cechy stylowe rzeźb i z bliska zobaczyć detale. Pochylić się w spokoju nad mistrzem-człowiekiem. Może spróbować wniknąć w jego umysł, prześledzić procesy powstawania dzieła, które tak blisko nas stoi. Ogrzać się intelektualnie w cieple talentu artystycznego, że nie powiem - geniuszu. Zbliżyć się do zrozumienia artystycznego absolutu.

Dokonania Pinsla są wyjątkowe biorąc pod uwagę, że działał na obrzeżach Europy bez dostępu do najważniejszych ośrodków sztuki. Jego rzeźby nie ustępują dokonaniom artystów europejskich, są wybitne. Możemy zauważyć inspirację pracami G. Berniniego, które poprzez ryciny docierały do Pinsla, lub wpływy bliższych mu ośrodków sztuki np. w Czechach. Lecz może to odosobnienie jego warsztatu - gdzieś na wschodzie Rzeczypospolitej, pozwoliło na powstanie w pełni indywidualnego, oryginalnego stylu artysty. Dla mnie, Pinsel przewyższa dokonania rzeźbiarzy zachodniej Europy w tym okresie, a określenie jego działalności - „na prowincji”, oznacza tylko miejsce, bo talent obronił się sam.
Bibliografia
Betlej, A. red. Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa. Zamek Królewski na Wawelu, katalog wystawy. Kraków, 2023.
Hornung, Z. Majster Pinsel snycerz. Karta z dziejów polskiej rzeźby rokokowej. Wrocław, 1976.
Ostrowski, J. K. “Samson z lwem Jana Jerzego Pinsla – geneza kompozycji”, w: Sztuka kresów wschodnich. Materiały sesji naukowej. Kraków, 1996.
Sito, J. “Lwowska szkoła rzeźby rokokowej”, w: Sztuka polska. Późny barok, rokoko, klasycyzm (XVIII wiek), praca zbiorowa, red. J. Kowalczyk. Warszawa, 2016.
Tylewicz, A. Sztuka pozłotnictwa i inne techniki zdobienia. Poznań, 2007.
Woźnicki, B. Jan Jerzy Pinsel. Olszanica, 2007.